Sympatycy samochodowych wyścigów na pewno nie czują zadowolenia z tego, że aktualny sezon F1 powoli zbliża się do zakończenia. W ubiegły weekend poznaliśmy już wszystkie najbardziej kluczowe rezultaty obecnego sezonu. Po trwającej dziewięć lat hegemonii Mercedesa Red Bull Racing dał radę wywalczyć tytuł mistrza świata konstruktorów. Z całą pewnością dla całej ekipy Red Bulla obecny sezon jest niesamowity pod niemal każdym względem. Przede wszystkim warto mieć na uwadze fakt, w jak perfekcyjnej dyspozycji znajduje się w tej chwili Verstappen. Mistrz świata Formuły 1 z ubiegłego sezonu zagwarantował sobie kolejny tytuł z kolei w trakcie wyścigu o GP Japonii. Max w chwili obecnej może całkiem skoncentrować się na ustanawianiu kolejnych rekordów. Wygrana w trakcie niedzielnego wyścigu spowodowała, że holenderski kierowca wyrównał rekord ilości triumfów w trakcie jednego sezonu.
Ten rekord aktualnie to 13 wygranych, jednak Verstappen ma szansę, by zdecydowanie go wyśrubować. Zostały 3 wyścigi do finiszu aktualnie trwającego sezonu reprezentant Red Bull Racing może śmiało wygrać każdy z nich. Max Verstappen podczas Grand Prix w Austin kolejny raz udowodnił, dlaczego jego przewaga w tym sezonie jest aż tak gigantyczna. Max Verstappen jeździ niesamowicie i nawet w nieprzyjemnych warunkach umie dowieźć wygraną w wyścigu. Dla Maxa Verstappena początek wyścigu na torze w Austin był niesamowity. Już przed I zakrętem był w stanie wyminąć Carlosa Sainza i miał możliwość, by zwiększać swoją przewagę nad resztą stawki. W trakcie pobytu w boksie pojawił się problem przy zmianie kół i Verstappen utracił bardzo dużo czasu. Wszystko wskazywało na to, że może skorzystać z tego posiadacz 7 tytułów mistrzowskich Lewis Hamilton, który wskoczył na 1 miejsce. Max Verstappen jednak nie planował odpuścić i dał radę dogonić Lewisa Hamiltona, a potem go ominąć. Holenderski kierowca w ostatecznym rozrachunku triumfował wyścig o GP USA, na drugim stopniu podium był siedmiokrotny mistrz świata Hamilton, a na trzecim stopniu podium Leclerc z zespołu Ferrari.
Zostaw komentarz